Zostałeś zwolniony czy sam odchodzisz?

Moja decyzja

Jestem przedsiębiorcą i choć to nie jest najważniejsze, opowiem Ci jak do tego doszło. Zaczęłam pracować mając 20 lat i od kiedy pamiętam, zmieniałam stanowisko co 2-3 lata. Zawsze nowe pomysły, procesy do zmiany czyli wymyślone przeze mnie Nowe wyzwania. Byli tacy, co posądzali mnie o pracoholizm, ale ja myślałam tylko o tym, aby iść do przodu, mieć wpływ na to, co mnie otacza i „zmieniać Świat na lepszy”. 

Rezultat? Zaległy urlop z przed pięciu lat, praca po 16 godzin dziennie i ciągle z zajętą głową, „Jak zrobić to inaczej?, Jak przekonać kolegów z Zarządu, aby weszli w zmianę?” 

W tym czasie urodziłam trójkę dzieci i trudno mówić, że je wychowałam – ale są wspaniałe!

Zbliżały się moje 45 urodziny i pomyślałam, że na pięćdziesiąte, chciałabym już być w innym miejscu. 

Po pierwsze, próba dla samej siebie. Wiecie jak to jest w Korpo: „…tak, tak, to fajne. Ale to nie jest ten czas”, „Nie da się, to już było.” Albo: „zajmij się HR-em, jesteś w tym dobra. My się znamy lepiej…”.

Po drugie, mimo że pracowałam w „rodzinnej korporacji” i tradycją było, że w poziomu zarządu się nie zwalnia (bo zawsze znajdzie się jakieś stanowisko, zadanie czy przeniesienie do centrali…), to miałam obawy, że jak skończę 50 lat, to usłyszę: „jesteś za stara”, albo „nie ogarniasz” i ktoś podejmie decyzję, że „Słuchaj, może już wystarczy. Nie jesteś potrzebna”. 

Po trzecie – brak zgodny. Ciekawość innych ludzi prowadziła mnie często do długich rozmów. Relacji, w której najważniejszym elementem jest zaufanie. Dla mnie zaufanie jest połączone z odpowiedzialnością. 

Jak zaczynałam pracę w firmie było 10 osób, jak ją opuszczałam liczyła 12 tysięcy pracowników w Polsce. Oznaczało to, że każda decyzja przekładała się na losy minimum 50 tysięcy osób – pracowników i ich rodziny. Ogromna odpowiedzialność i motywacja by walczyć. jednak jak spojrzeć ludziom w oczy i wdrażać decyzję, w które nie wierzysz, a których nie udało Ci się zmienić? Dla mnie to nie etyczne!

Więc po kolejnym, długi i niewiele wnoszącym spotkaniu wykonałam ruch „w afekcie”-  Wypowiedzenie umowy o pracę przez Pracownika…

Czwarty i ostatni powód, to styl życia i upływający czas. Pomimo, że jestem bardzo aktywną osobą, chciałam mieć możliwość wyboru, czy pracuję dziś 4 czy 16 godzin. Miałam też wizję czterodniowego tygodnia pracy o wysokiej efektywności, możliwości nie wstania kiedy się źle czuję i potrzeby wyjścia na spacer kiedy chcę pomyśleć….

Czy to mam? 

Nie wszystko… Pracuję kiedy chcę, czyli przez cały tydzień i często po 16 godzin. Wiem, jak każde działanie lub jego brak przekłada się na rezultat „tu i teraz”. 

To dobra nowina! Oznacza bowiem, że płyniesz zwinnym żaglowcem, a nie statkiem towarowym. Na wielkim okręcie „zmiana kierunku” trwa. W korporacji, od decyzji do rezultatu mija często 2-3 lata. Własna firma, to szybkość działania i uczenia się. Analizujesz szanse i ryzyka, widzisz swoje błędy, ale też możesz cieszyć się z sukcesów. Twoich osiągnięć!

Ty możesz …

Niezależnie od tego czy podejmiesz decyzję o odejściu, czy ktoś zrobi to za Ciebie, przejdziesz przez te same etapy co ja. Podzielę się z Tobą tym co już wiem i pytaniami, które cały czas sobie zadaję.

Jeśli wybierzesz drogę jaką jest założenie firmy, to skorzystaj z moich doświadczeń!